A A A

  

REKOLEKCJE NA SZLAKU... ŁOMNICA ZDRÓJ

 

 


REKOLEKCJE NA SZLAKU….



„Pan, Bóg Izraela, jest Bogiem gór” /1 Krl 20,28 / - tak brzmiało motto rekolekcji dla dziewcząt, które odbyły w przepięknej górskiej scenerii w Łomnicy Zdrój w dniach 12 – 16 lipca 2010r.

W poniedziałek po różnych przygodach podczas podróży dotarłyśmy z s. M. Brygidą do celu naszej podróży. Dziewczęta czekały już na nas zachwycone pięknem terenu i ciekawe jak będą wyglądały te rekolekcje. Rozpoczęłyśmy spotkaniem z Jezusem Eucharystycznym w kościele parafialnym. Wieczór był czasem wzajemnego poznania się. Odkryłyśmy też talenty muzyczne niektórych dziewcząt. Jechałyśmy bez grającej na gitarze, a Pan o nią sam się zatroszczył. Po wspólnych Nieszporach wprowadziłam dziewczęta w tematykę rekolekcji: „Poczuć bliskość Ojca idąc szlakiem w stronę szczytów, spotkać się z Bogiem osobiście, usłyszeć Jego wezwanie…”


Wtorek był dniem pełnym niespodzianek. Podążałyśmy w spiekocie, ale radosnym sercem w stronę Łabowskiej Hali – naszego szczytu. Na Jarzębakach na łonie natury, z panoramą gór w tle ks. Paweł z Limanowej odprawił nam Mszę św. W swej homilii nawiązał do dwóch ważnych gór w Piśmie św. – góry Synaj i góry 8 błogosławieństw. Właśnie przesłanie wydarzeń związanych z tymi dwiema górami towarzyszyły nam przez cały ten dzień. Mimo trudu i upału powoli podążałyśmy ku naszemu celowi. Jak Mojżesz na Synaj próbowałyśmy wyjść na Łabowską Halę, która była dla nas jednocześnie górą objawienia, spotkania Boga, górą oczyszczenia, ale i górą przymierza i posłannictwa (jak Synaj) oraz górą uszczęśliwiającą (góra 8 błogosławieństw). Wydawało się, że nie zdobędziemy jej, ale dochodząc do Pisanej Hali zdecydowałyśmy pokonać nasze zmęczeniei utrudzenie. I… udało się ok. godz. 18.00 serca nasze radowały się cudownym widokiem gór z Łabowskiej Hali, zapomniałyśmy o zmęczeniu. Czułyśmy w sercu wdzięczność Bogu i satysfakcję ze zdobycia naszego szczytu.. Tego dnia to wspólne wędrowanie zbliżyło nas do Boga i do siebie nawzajem. Zejście z naszej góry Synaj też nie było łatwe. Ale w drodze mogłyśmy kontemplować obecność i bliskość Boga w cudownym zachodzie słońca. Zmęczone, ale szczęśliwe dotarłyśmy do domu, gdzie czekały na nas zaniepokojone trochę Siostry.

Rano w środę odczułyśmy skutki naszej wspinaczki. Po Eucharystii w kościele, w czasie której (jak każdego dnia) dziewczęta włączały się czynnie w Liturgię Słowa oraz ubogacały całą Mszę św. śpiewem i graniem; wspólnej Jutrzni i śniadanku pojechałyśmy do Starego Sącza. W Klasztorze Sióstr Klarysek s. Dominika zapoznała nas z historią klasztoru ufundowanego przez św. Kingę i odpowiadała na pytania dziewcząt związane z życiem sióstr. Wychodząc z klasztoru udałyśmy się w stronę Ołtarza Papieskiego, gdzie w 1999 r. Sługa Boży Jan Paweł II dokonał kanonizacji św. Kingi. Tego dnia od początku towarzyszył nam Jezus przemieniony z góry Tabor. W domu pielgrzyma w kaplicy jest replika obrazu Jezusa Przemienionego z Nowego Sącza, który podczas kanonizacji umieszczony był w głównym ołtarzu. Po powrocie do domu i pysznym obiadku podjęłyśmy trud wspinaczki na Wierch w stronę Kicorza. Tam wśród pięknych widoków, w towarzystwie różnych spotkanych zwierząt leśnych rozważałyśmy dwie inne góry związane z życiem Chrystusa – górę Tabor i górę Golgotę – góry, które w swoim przesłaniu się uzupełniają. Ten drugi wspólnie przeżyty dzień wśród trudu, zmęczenia i wrażeń przemieniał nasze serca. Dziewczęta dzieliły się Słowem Bożym i swoimi osobistymi doświadczeniami dając świadectwo żywej obecności Boga w ich życiu. Czekając na zachód słońca odmawiałyśmy wspólnie różaniec. Na naszych oczach zaszło słoneczko jak ognista kula. Kontemplowałyśmy oczyma i sercem to cudowne zjawisko. Po zejściu z góry wśród radosnych śpiewów, jedząc kiełbaski z grilla wzmocniłyśmy naszą więź jeszcze bardziej. Jak każdy dzień, tak i ten kończyłyśmy modlitwą brewiarzową i Apelem Jasnogórskim.

W czwartek wstałyśmy przed wschodem słońca, aby zobaczyć to piękne zjawisko na własne oczy. O godz. 3.50 wyszłyśmy z domu kierując się na Wierch. Tam na wpół przytomne z niedospania czekałyśmy na słoneczko, które dosyć długo kazało na siebie czekać. Najpierw przed naszymi oczyma pojawiły się ciemne chmury lekko rozświetlone pomarańczowym blaskiem. Potem cudowne promienie rozświetliły je coraz mocniej, aż naszym oczom ukazała się ognista kula pulsująca w naszych oczach od ogromnej jasności i to ciepło, które od chwili wzejścia słońca ogarnęło całą ziemię i nas. Przywitałyśmy je z radością i śpiewem na ustach. Potem zeszłyśmy z góry i udałyśmy się na spotkanie z Jezusem Eucharystycznym. Jakże bliskie były nam słowa czytane podczas Jutrzni o Jezusie Wschodzącym Słońcu. Mimo zmęczenia humory nam tego dnia dopisywały wyjątkowo. Ten dzień był dniem odpoczynku, modlitwy indywidualnej i dzielenia się Słowem Bożym, które tego dnia proponował nam Kościół: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28-30), a które łączyło się z naszymi przeżyciami fizycznymi i duchowymi. Tworzyłyśmy już wspólnotę – góry nas połączyły,a trud i wiara razem przeżywane zawiązały więzy przyjaźni. Siedząc przy wodospadzie dzieliłyśmy się swoimi przeżyciami, doświadczeniami i wrażeniami. Wieczorem podziękowałyśmy sobie nawzajem za ten czas dany nam od Boga. W piątek od rana dziewczęta zaczęły wyjeżdżać, każda w swoją stronę, wdzięczne za dar tych rekolekcji, które zaplanował nam we wszystkich szczegółach sam Bóg.